— spoczywa ogromna odpowiedzialność za zdrowie oraz życie pacjenta. Zdarza się jednak, że mimo wykonywania swoich obowiązków jak najlepiej, medyk popełnia nieświadomy błąd w sztuce lekarskiej. Może to wiązać się ze złą diagnozą, niewłaściwie dostosowanym leczeniem, niedopełnieniem procedur, błędnym zinterpretowaniem lub Historia choroby. Nr 4 (66) Marzec 2021. Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 6 kwietnia 2020 r. w sprawie rodzajów, zakresu i wzorów dokumentacji medycznej oraz sposobu jej przetwarzania (tekst jedn.: Dz.U. z 2022 r., poz. 1304) Brak wpisu o rozpoznaniu choroby – sprawdź, jakie może rodzić konsekwencje. czytaj więcej ». Co każdy rodzic powinien wiedzieć? Stres u kobiet. Przyczyny, skutki i metody zapobiegania; Rozprawiamy się z mitami: Prawda o trwałości mebli dmuchanych; Pako Lorente: Must have w szafie każdego mężczyzny; Odkryj bogactwo ziół i owoców w Yerba Mate Green; Laptopy dla nauczyciela - przegląd propozycji dostępnych za bon Błąd w sztuce lekarskiej to najogólniej ujmując rażące naruszenie reguł postępowania zawodowego, które w konkretnym przypadku, na podstawie doświadczeń nauki i praktyki, nakazują konkretne zachowanie lekarza. Błąd w sztuce lekarskiej potrafi miec bardzo negatywne skutki dla dalszego zdrowia i życia pacjenta. Co więcej za błąd lekarz może ponieść odpowiedzialność. Za błędy lekarskie wyrządzone podczas opieki nad pacjentem odpowiada nie tylko lekarz, ale i placówka, z którą jest związany. Zapis ten obowiązuje zarówno w szpitalu, prywatnym gabinecie czy publicznej przychodni. W zależności od rodzaju popełnionego błędu i jego konsekwencji, lekarz może podlegać odpowiedzialności cywilnej, karnej oraz zawodowej, a pacjent może ubiegać się Do tego dochodzi zadośćuczynienie za samo naruszenie praw pacjenta. Najczęściej chodzi o prawo do leczenia z zachowaniem należytej staranności czy leczenia zgodnie z aktualną wiedzą medyczną. Tu kwoty sięgają do 50 tys. zł. CZYTAJ WIĘCEJ. Odszkodowania za błędy medyczne sięgają już milionów. Szpitale płaczą i płacą. Za błąd lekarski odpowiada nie tylko szpital czy podmiot leczniczy, czasem i sam lekarz. Powikłania w leczeniu mogą być spowodowane przez wadliwie działający sprzęt medyczny czy zastosowane wyroby medyczne, jak na przykład w przypadku endoprotez stawu biodrowego, gdzie w większości przypadków szpital jest „niewinny” (czytaj Odszkodowania za błędy lekarskie bez sądu. Aby rozpocząć walkę o odszkodowanie za błąd lekarski bez udziału sądu skontaktują się bezpośrednio z naszą kancelarią, nasi prawnicy są do Twojej dyspozycji, odpowiedzą na Twoje pytania, wyjaśnią jakie dokumenty należy zgromadzić oraz jak wygląd krok po kroku cała procedura. Kara dyscyplinarna grozi lekarzowi za badanie pacjenta na odległość. Na odpowiedzialność dyscyplinarną naraża się lekarz, który wyda diagnozę bez zbadania pacjenta. Kontakt z chorym jest niezbędny - nakazują zasady etyki zawodu lekarza i ustawa. Wydanie orzeczenia bez osobistego kontaktu jest możliwe w sytuacji zagrożenia życia Pacjenci, którzy ucierpieli na skutek błędów w leczeniu mają prawo domagać się stosownego odszkodowania i wnosić o zadośćuczynienie za błąd lekarski. Prawo przyznaje kilka równoległych dróg dochodzenia roszczeń. Aby wybrać właściwe postępowanie warto zasięgnąć porady kancelarii prawnej, która specjalizuje się w sprawach o odszkodowania za błędy medyczne. Warszawa qa0mC8. Post z cyklu „czy wiesz, że…”. UWAGA: aktualizacja poniższych informacji (w związku z nowelizacją przepisów o dostępie do dokumentacji) – jest w poście pod tym linkiem. Życie nie przestaje mnie zadziwiać. Najpiękniejsze jest to, że jak już ci się wydaje, że wszystko widziałaś/widziałeś i nic nie jest w stanie cię zaskoczyć, szczególnie w kontaktach pacjent – szpital, to zawsze się znajdzie coś, co zmusi cię do przeczytania setny raz tych przepisów, które i tak znasz już niemal na pamięć, bo cały czas się wokół nich obracasz. Właściwie to lubię, bo takie sytuacje pozwalają nie popaść w rutynę. Pytanie za sto punktów: czym się różni kserokopia dokumentacji medycznej potwierdzona za zgodność z oryginałem od kserokopii dokumentacji medycznej? Odpowiedź pierwsza: pieczątką „za zgodność z oryginałem” i parafką – zwykle pracownika archiwum szpitalnego. Odpowiedź druga: ceną. Za uzyskanie kopii dokumentacji poświadczonej za zgodność niektóre podmioty lecznicze pobierają opłatę w wysokości aż 8,03 zł za 1 stronę. Łatwo policzyć, że za 100 stron opłata może wynieść 803 złote, a często dokumentacja liczy po kilkaset stron. Wypada zapytać: „Ile płacę i dlaczego aż tak dużo?” Dlatego, że przepisy są niejednoznaczne. Nie ma w nich wprosi wskazania, ile szpital powinien liczyć za „kserokopię dokumentacji potwierdzonej za zgodność z oryginałem”, więc niektóre podmioty liczą sobie za to jak za sporządzenie odpisu. Ta stawka 8,03 zł. (na dziś), to jest właśnie za odpis. Za uzyskanie zwykłej kserokopii maksymalna stawka wynosi 10 razy mniej: aktualnie jest to 80 gr za 1 stronę. Ciekawostka: za udostępnienie dokumentacji medycznej na elektronicznym nośniku danych – czyli na CD lub pen-drivie (raczej pacjenta, bo szpital nie zainwestuje w taki nośnik) – opłata nie może przekraczać 1,6 zł za całość! I hit: za udostępnienie dokumentacji medycznej za pośrednictwem środków komunikacji elektronicznej podmiot udzielający świadczeń zdrowotnych nie może pobierać opłat. Czyli jak poprosimy o przesłanie mailem scanów, to szpital nie ma prawa wystawić faktury. Wszystkie te zasady powinny być ujęte w regulaminie organizacyjnym podmiotu leczniczego. Aktualne informacje o wysokości opłaty za udostępnienie dokumentacji medycznej podaje się do wiadomości pacjentów przez ich wywieszenie w widoczny sposób w miejscu udzielania świadczeń oraz – przynajmniej – na stronie internetowej podmiotu wykonującego działalność leczniczą. Czy zatem warto wydać żądane przez niektóre szpitale duże – w przypadku kserokopii potwierdzonej za zgodność z oryginałem – pieniądze po to, żeby mieć udokumentowany w taki sposób przebieg leczenia w ręku ewentualnie czy warto tracić nerwy na wykazanie szpitalowi, że „kserokopia potwierdzona za zgodność z oryginałem” to nadal kserokopia, a nie odpis? I tak, i nie. Z jednej strony tak, bo najlepiej dysponować, szczególnie na użytek przygotowań do procesu cywilnego – potwierdzoną kopią, za której kompletność i autentyczność ktoś wziął odpowiedzialność, przybijając pieczątkę i parafując każdą stronę. Z drugiej strony: jeśli otrzymamy „zwykłe” kserokopie albo dokumentacje mailem, ale będą one spełniały wymagania, jakie przepisy wiążą z prowadzeniem dokumentacji: dokumenty będą ułożone w kolejności chronologicznej, kolejne strony będą numerowane, ksera/scany będą czytelne, a do tego będziemy mieli nasz wniosek o wydanie kompletnej dokumentacji medycznej i odpowiedź zwrotną – to trudno będzie szpitalowi w procesie udowodnić, że „przez przypadek” nie załączył (nie przekazał nam) kluczowego dokumentu. Moja rada: warto ubiegać się o uzyskanie „pełnej dokumentacji medycznej potwierdzonej za zgodność z oryginałem” zaznaczając, że opłata od takiej dokumentacji winna być naliczana jak za kserokopię a nie jak za odpis. Ważnym argumentem jest to, że w projekcie nowelizacji Ustawy o prawach pacjenta i Rzeczniku Praw Pacjenta sprecyzowano te pojęcia: odpis – to dokument wytworzonego przez przepisanie tekstu z oryginału dokumentacji medycznej z wiernym zachowaniem zgodności co do treści z oryginałem, a kopia to dokument wytworzonego przez dokładne odwzorowanie treści i formy oryginału dokumentacji medycznej. Jeśli jednak szkoda nam czasu na polemikę ze szpitalem, to poprośmy (na piśmie! nigdy ustnie!) o udostępnienie na elektronicznym nośniku danych albo lepiej – przesłanie mailem. Szpital będzie miał na własne życzenie więcej pracy (scanowanie setek stron, czasem w różnym układzie, i ich zapisywanie na CD albo wysyłanie mailem bywa czasochłonne), skoro chce zarobić na przybijaniu pieczątki. Na użytek analizy i oceny szans na uzyskanie odszkodowania, a nawet na użytek procesu sądowego o błąd medyczny, taka forma wystarczy. I już. Więcej na temat dokumentacji medycznej można przeczytać po tymi linkami: milczący świadek, wzór wniosku (można modyfikować zgodnie z tym postem) oraz jak zadbać o treść dokumentacji. Otagowane jako: biegły sądowy, błąd lekarski, błąd pielęgniarki, dokumentacja medyczna, fałszowanie dokumentacji medycznej, informacja o stanie zdrowia, jak dostać dokumentację medyczną, nieprawda w dokumentacji medycznej, odszkodowanie za błąd, sprawa o błąd medyczny, zadośćuczynienie, zmiany w dokumentacji W czym mogę Ci pomóc? Infolinia +48 503 138 356 Przyjmujemy nawet najbardziej wymagające sprawy o odszkodowania, zadośćuczynienia i renty po stracie bliskich lub za trwały uszczerbek na zdrowiu. Poświęcamy im całą uwagę, dlatego wygraliśmy 99,8% prowadzonych postępowań. 42% klientów spotkało się z odmową wypłaty świadczenia, zanim trafiło do naszej kancelarii. Bierzemy pod uwagę rozmiar krzywdy, okoliczności zdarzenia i skalę dowodów, łączymy to z naszymi kwalifikacjami oraz wiedzą i przekuwamy w sukces na sali sądowej. Walczymy dla naszych klientów o rekordowo wysokie odszkodowania, które wielokrotnie sięgały kwoty 1 000 000, a nawet 8 300 000 złotych. Dołącz do grona naszych zadowolonych klientów. Dr Wiesław S. cały swój majątek przepisał na żonę i śmieje się im w twarz. Był 2006 rok. Katarzyna Kozodój miała przed sobą całe życie. Atrakcyjna, inteligentna. Jednak dostrzegała w swoim wyglądzie jakieś niedoskonałości. Chciała je skorygować. Wybrała klinikę chirurgii plastycznej w Szczecinie. - O zabiegu dowiedziałem się już po fakcie. Zadzwoniła pielęgniarka. Powiedziała, że z córką jest coś nie tak. Pojechaliśmy natychmiast. Kasia była w śpiączce - opisuje Jan Kozodój. Okazało się, że podczas zabiegu anestezjolog Wiesław S. przebił pacjentce tchawicę, przez co doszło do niedotlenienia mózgu. Potwierdził to w 2013 r. sąd, który nakazał lekarzowi wypłatę 400 tys. zł odszkodowania i 5 tys. zł miesięcznie dożywotniej renty. Jednak nim wyrok się uprawomocnił, Wiesław S. przepisał na żonę Małgorzatę S. udziały w nieruchomości warte 520 tys. zł, wkład budowlany wart 26 tys. zł, trzy auta za 168 tys. zł. To nie wszystko. Żona, tak hojnie obdarowana, zażądała sądownie od męża 19 tys. zł alimentów miesięcznie. Wiesław S. zgodził się na to bez sprzeciwu. Formalnie został goły i bosy. - Miałem firmę, dobrze nam się wiodło, ale opieka nad Kasią pochłania miesięcznie 8 tys. zł - mówi pan Jan. - Sprzedaliśmy wszystko, mamy w bankach 675 tys. zł długu. Ogłosiłem upadłość konsumencką, a ten doktor śmieje się nam w twarz - dodaje rozżalony. Szczecińska prokuratura zainteresowała się topniejącą fortuną Wiesława S. Oskarżyła go o celowe pozbywanie się majątku, działanie w porozumieniu z żoną, której zarzuciła współsprawstwo. Obojgu grozi za to 5 lat więzienia. Ich proces rozpoczął się w poniedziałek. Na rozprawę nie stawili się oskarżeni, ale sąd w ramach zabezpieczenia procesowego obciążył hipotekę oskarżonej do kwoty 1,6 mln zł. Żeby i Małgorzata S. nie podarowała komuś swojego majątku.  Zobacz: Nożownicy przed sądem